Obserwatorzy

środa, 13 listopada 2013

Operacja o kryptonimie "bombeczka"

Na samym początku dziękuję Wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga, za to, że: są, czytają, komentują, zaglądają, podczytują, wpadają, zerkają, podglądają, pytają, chwalą, dzielą się dobrymi radami, podpatrują, motywują, podpowiadają (oczywiście, nie trzeba należeć do wszystkich kategorii jednocześnie :) ... ale można. Dziękuję także Obserwującym i witam Tych, których jeszcze nie przywitałam. Bardzo się cieszę, że tu jesteście, bo dzięki Wam mam motywację do dalszej pracy.

To tyle na początek - a teraz: operacja "bombeczka". Święta za pasem (ho ho ho), więc ruszyła produkcja. Moje bombeczki usztywniam "na cukier". Jak wykonać roztwór wody z cukrem?

Do naczynia (czyt. garnka) wlać wodę (ile? - nie wiem - ja wlałam ok. 3 szklanki). Zagotować. Do gorącej wody wsypywać stopniowo cukier od razu mieszając. Gdy cukier się rozpuści, czynność powtórzyć. Gdy zabraknie cukru - powtarzanie zakończyć hihi (tak było w moim przypadku). Można też wzorować się na kolorze uzyskanego roztworu (gdy robi się żółty - rozpuszczanie zakończyć).


Nie wiem, ile dokładnie rozpuściłam tego cukru, ale wiem, że przekroczyłam 0,5 kg. Dopiero, gdy zorientowałam się, że woda zmieniła kolor, przestraszyłam się, że robótki też się odbarwią i zaprzestałam. Po wystygnięciu przelałam do słoja po kawie i w razie potrzeby wlewam sobie troszkę do miseczki, chwilę moczę robótkę i blokuję na szpilkach, bądź na baloniku :) Sztywność robótki gwarantowana.

A oto moja Mała przy pracy :)



I dzisiejsze efekty wczorajszego "cukrzenia":




W tym miejscu miały pojawić się zdjęcia usztywnionych bombeczek bez balonowego wkładu, ale aparat odmówił posłuszeństwa. Akumulatorki jednak chyba już się nie nadają. Dodatkowo zmarnowałam sobie 2 baterie, nie wykonując ani jednego zdjęcia buuuuuuuu - ten energożereca.

11 komentarzy:

  1. Dzięki za podpowiedź. ja cukier rozpuszczałam ale bez gotowania i na usztywnionej gwiazdce po wyschnięciu błysnęły mi kryształki cukru. Jest to niezmierzony dodatkowy efekt, ale niemiłe w dotyku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, nie zastanawiałam się nad gotowaniem - po prostu szybciej się woda zagotowała niż wygrzebałam cukier z szafki :)

      Usuń
  2. Bombeczki fajne. Tez musze swoje usztywnić ale jeszcze zrobię kilka. Ciągle zapominam kupić baloniki, najlepiej by było białe. . Kiedyś , nie wiem od czego to zależy , może od firmy, balonik zabarwił mi robótkę:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miko , napisałam odpowiedź na Twoje pytanie u mnie pod Twoim komentarze ale tu krótko- bombki pakuję każdą w osobne pudełeczko, które robię z brystolu:) Brzegi pudełeczka czasami sklejam lub spinaczami zszywam:)

      Usuń
    2. Dziękuję :) Ja chciałam kupić pudełeczka o okrągłym przekroju, tzw. tuby ale niestety w hurtowniach nie mają, bo twierdzą, że niby tanie ale magazynowo zajmują bardzo dużą powierzchnię (nie można włożyć tuby w tubę) i dlatego nie zamawiają). Zrobiłam sobie pudełko z tektury falistej, ale to są dość duże koszty, bo na 1 pudełko wychodzi ok.6zł. Chyba w takim razie spróbuję także z brystolu - dziękuję :)

      Usuń
  3. Śliczne bombeczki a córeczka widzę pomocna. Pozdrawiam obie dziewczynki. Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pomocna. Tyle że woli robić sama :) po swojemu :)

      Usuń
  4. Cudne bombeczki!!!
    Cieplutko pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też cieplutko pozdrawiam, tym bardziej, że u mnie dziś temperatura jak w zimie :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz ślad po swoich odwiedzinach w postaci chociaż kilku słów. Dziękuję bardzo i zapraszam do ponownych odwiedzin.