Obserwatorzy

środa, 23 października 2013

Prawie wiosna

Ze względu na fakt, iż mój szanowny M, nie kupił mi jeszcze drążka na zazdroski - nie mogę pochwalić się ukończonymi firaneczkami. Mam nadzieję, że do świąt się wyrobi i okna będą pięknie udekorowane :) Póki co, mam do pokazania obrus. Zdjęcia już jakiś czas temu wrzucałam do sieci, więc być może natknęłyście się już na niego. Jest to trzeci wykonany przeze mnie obrus i na pewno pierwszy, jeśli chodzi o czas jakiego potrzebowałam do jego ukończenia (chyba ze trzy lata zaczęty przeleżał w szafce). Gdyby nie to, że zrobiłam go już całkiem sporo - pewnie sprułabym go już kilka razy w międzyczasie, ale przetrwał :) W przerwie od szydełkowania zajęłam się haftem krzyżykowym (może kiedyś pochwalę się i tym). W każdym razie, obrus został dokończony i prezentuje się tak:







Wzór został zaczerpnięty z obrusa, który kiedyś robiła moja babcia a który służy mi do tej pory. 

poniedziałek, 21 października 2013

Niepozorna, nieznanego pochodzenia :)

"Z pewną taką nieśmiałością" chciałam dziś zaprezentować małą serwetkę. Nieśmiałość moja wynika z faktu, że nie wiem, na podstawie jakiego wzoru została wykonana :( Zawsze wklejam link do strony, z której korzystałam wykonując daną pracę lub podaję nazwę i numer gazetki, w której ów się znalazł. Pisałam jakiś czas temu, że dokonałam klasyfikacji wszystkich (które pamiętam) wykonanych przeze mnie robótek szydełkowych, z wszelkimi koniecznymi  do jej wykonania informacjami typu: rodzaj kordonka, grubość szydełka, wielkość, waga itp. (oczywiście w miarę możliwości - bo wielu rzeczy po prostu nie pamiętam). Niestety nie mam pojęcia skąd wzięłam wzór na tą serwetkę:




Podejrzewam, że są to "Robótki ręczne", "Szydełkiem i na drutach" bądź "Moje robótki", bo z tych czasopism najczęściej korzystałam. Data wydania to najprawdopodobniej 2002-2004. Jeżeli którejś z Was wpadłaby w oko ta serwetka, to bardzo proszę o namiary.

piątek, 18 października 2013

Dziś pochmurnie, dla odmiany :)

Dziś znowu frywolitkowo. Jak frywolitka - to na całego :) Wprawdzie dziergam sobie po cichutku gwiazdeczki na szydełku, ale idzie mi to bardzo poowooli, a i usztywnić trzeba, więc tych gwiazdek musi się kilka uzbierać.
Kolczyki - nie za duże , nie za małe - w sam raz do pracy. Kolor też raczej do krzykliwych nie należy :) 





Wzór pochodzi stąd

środa, 16 października 2013

Idealny dzień na książkę

Czy u Was też jest taka gęsta mgła? Wstałam, przetarłam oczy, znowu przetarłam oczy i nadal miałam wrażenie, że śpię - mgła nie ustąpiła :) Dodatkowo, znacznie zimniej niż wczoraj - okropnie.

Za to u mnie w robótkach bardzo dużo się dzieje: trwa produkcja poncho dla córki (ciężko idzie), przeprosiłam się z zazdroską, wyszukuję wzorów na gwiazdki, którymi udekoruję okno (mam trzy wybrane i robię wszystkie, bo nie mogłam się zdecydować). Reszta pomysłów z paseczka postępów nadal leży w pudle. Poszukuję także schematów na bombki szydełkowe, tyle, że puste - tzn. takie, które mogłabym usztywnić na baloniku. Mam takie, które robi się na bombce, ale one są bardzo ażurowe, a żeby bombka szydełkowa była pusta w środku - wzór musi być trochę bardziej gęsty. Jeśli ktoś dysponuje takim wzorem to baaaardzo szeroko się uśmiecham :)

Dziś chciałam pochwalić się zakładką frywolitkową. Miały być wprawdzie dwie, ale usztywnianie dla jednej nie okazało się korzystnym zabiegiem ;)  Niefortunnie wbite w namoczoną w cukrzanym roztworze szpilki, po wyjęciu zostawiły po sobie - biały, cukrowy ślad, co nie wygląda dobrze. Konieczne jest wypłukanie i ponowne usztywnienie. Dlatego dziś tylko 1 z 2 zakładek.





Schemat zakładek znalazłam tu

niedziela, 13 października 2013

Dzyń dzyń ...

Dzisiaj dla odmiany byliśmy na grzybach :) Nie, dla odmiany byliśmy na opieńkach :). 


Ale nie o tym chciałam .....

Tak naprawdę, chciałam pokazać swoje pierwsze dzwoneczki. Nie dość, że są pierwsze w życiu, to jeszcze na dodatek - są frywolitkowe, co jak wtajemniczeni wiedzą a niewtajemniczeni właśnie się dowiadują - było dla mnie wieeeelkim wyzwaniem, bo w kwestii frywolitki jestem raczej "raczkująca". Schemat dostałam od Reni stąd. Jestem jej baaardzo wdzięczna, bo schemat jest prosty a efekt rewelacyjny. I nie chodzi mi o moje wykonanie, ale ogólnie o efekt. Było trochę roboty z usztywnieniem, ale teraz piękne i słodziutkie .... :)






Jestem szczerze nimi zachwycona i na pewno zrobię ich jeszcze więcej. 

sobota, 12 października 2013

W lesie

Byłam na grzybach - w południe :) Kiedyś trochę dziwiłaby mnie ta pora, ale odkąd jestem mamą - zauważam, że pora nie zawsze ma znaczenie. W mojej rodzinie odkąd pamiętam chodziło się na grzyby; z babcią, z rodzicami - i zawsze wcześnie rano. Teraz chodzę z własną rodziną - wtedy, kiedy znajdziemy chwilę czasu. Czasem jest to 9 rano, czasem południe, a czasem - jak ostatnio z córką wyskoczyłyśmy na spacer do lasu około 15 tej. Ważne, że jest przy tym masę śmiechu, dużo radości a grzyby - jak się znajdą - to super. Najważniejsze, że Mała pyta: czy jutro też pójdziemy? Tak było dziś. Ludzi w lesie więcej niż grzybów, ale i tak nazbieraliśmy na jutrzejszą jajeczniczkę. Może nawet zrobię z jeden słoiczek marynowany (rozmiarowo, aż się proszą :) - chociaż nigdy nie marynowałam grzybów. Zazwyczaj mrożę. Oto kilka zdjęć z dzisiejszej wyprawy






A to zestawienie wyników:
Mała + tata

Mała + mama

Czy któraś z Was dysponuje może sprawdzonym przepisem na marynatę do grzybów? Może uda mi się zamarynować z jeden słoiczek :)

środa, 9 października 2013

Jesieni ciąg dalszy

Od rana "bawię się w cukrze". Nie dość, że rozpuściłam pół kilo (cukier, to u mnie towar deficytowy, bo nikt nie słodzi), to jeszcze wszystko wokół mnie się klei :) Zrobiłam sobie bowiem gwiazdki szydełkowe i chciałam ładnie je usztywnić. Zazwyczaj przygotowuję krochmal, ale pamiętam, że moja babcia usztywniała koszyczki wielkanocne cukrem. Tak naprawdę, to nie pamiętam jak je usztywniała, pamiętam tylko, że każde z wnucząt dostało swój szydełkowy koszyczek, który potem namiętnie oblizywaliśmy. Wspomnienie natchnęło mnie, żeby też tak spróbować i jakiś czas temu przygotowałam roztwór cukru z wodą. Rozpuściłam masę cukru, ale usztywnienie było zbyt delikatne. Dlatego dziś postanowiłam pójść na całość. Rezultaty pokażę po wyschnięciu :).
 Dziś natomiast obiecane serwetki w listki. Jak widać dodałam tylko czekoladowe wykończenie.





Niestety nie miałam natchnienia na stylizację, więc tym razem serwetki w roli głównej i drugoplanowej a także jako statyści. Jak uważacie, które wyglądają lepiej - przed, czy po?

poniedziałek, 7 października 2013

Listki

Jakiś czas temu zrobiłam dwie filetowe serwetki z motywem liścia. Wprawdzie był środek lata, ale pomyślałam "będą w sam raz na jesienne wieczory". Schemat rozrysowałam sobie ze zdjęcia znalezionego gdzieś w odmętach internetu. Nie zdążyłam nawet się nimi pochwalić, gdyż stwierdziłam, że muszę je nieco udoskonalić (czyt. upiększyć). Jak pomyślałam, tak zrobiłam i serwetki wzbogacają się w piękny brzeg. Najpierw jednak wkleję to, co było do dzisiejszego poranka.





Niestety obramowania są jeszcze nie gotowe, więc one będą w następnej odsłonie.

sobota, 5 października 2013

Do yerbki

Wszyscy mają podstawki - mam i ja :) A dlaczego nie? Znalazłam jakiś czas temu na strychu u mamy zieloną włóczkę - odrobinę, tzw. resztki. Trzymałam je w pudle na dnie szafy, z myślą o Małej (co jakiś czas okazuje się, że potrzebuje do szkoły). Wczoraj stwierdziłam, że zrobię sobie podstawki pod kubki. W końcu, czemu nie?! I teraz mam, wprawdzie tylko 4, bo na więcej brakło włóczki, ale zawsze to coś.



Schemat serwetki samej podstawki zrobiłam "na oko - z pamięci", gdyż kiedyś podobnym motywem wykonywałam serwetę z elementów. Wtedy korzystałam z "Robótek ręcznych 8(141)2003" ale teraz musiałam zmodyfikować wzór i zmniejszyć ilość płatków. Dlatego mogę chyba powiedzieć, że wzór jest mój :).

piątek, 4 października 2013

Śnieżynka

Dzisiaj piszę nieco wcześniej niż zwykle, gdyż potem może być problem z wolnym czasem. Zazdroska stoi w miejscu (oj, mogłaby już wisieć) o firance nie wspomnę ;). Robi się także poncho dla dziecka i przyznam szczerze - nie wiem czy coś z niego wyjdzie. Wczoraj wzięłam się za frywolitkową zakładkę ale nic mi nie idzie - znowu pozapominałam, kiedy przekręcić a kiedy nie (w sumie, wiem - ale mam wrażenie, że wychodzi nie tak, jak powinno - więc na pewno robię coś nie tak). Za co się wezmę - zaraz zostawiam. Nie ma to jak serwetki: rachu ciachu i .... już.




Śnieżynka - takie skojarzenie nasunęło mi się zaraz po tym, jak zrobiłam jej zdjęcie :) Schemat z "Robótek ręcznych 2(147)2004; kordonek Muza20, średnica 41 cm.

Po raz kolejny (natomiast nadal z tak samo wielką wdzięcznością) chylę czoła przed tymi, którzy dają radę czytać mojego bloga a jeszcze niżej przed tymi, którzy zostawiają komentarze pod wpisami. Wszystkich niezmiennie mocno zapraszam do obserwacji. To, że tu jesteście, naprawdę wiele dla mnie znaczy DZIĘKUJĘ

środa, 2 października 2013

Zimno ...

Jesień jest z nami od kilku dni (no, od kilkunastu) a już niestety dała mi się we znaki. Marzłam i spałam - tak mogę opisać, to co robiłam w ciągu ostatnich kilku dni. W pracy niestety nie grzeją (podobno ma się to zmienić jutro), tak więc jestem zziębnięta do szpiku przez 7 godzin, a potem wracam do cieplutkiego domku - i (chyba) na skutek różnicy temperatur i błogości wywołanej przez ciepło - momentalnie robię się senna i śpię. Niestety, to wyklucza szydełkowanie. Dlatego też postępy w pracach nad zazdroską niewielkie (choć oczywiście widoczne na pasku postępów). Obiecałam, że pochwalę się już jak będą gotowe obie sztuki, więc dziś mała serwetka z cyklu "z zakamarków szafy" :), czyli "jeszcze mam - nikogo nie obdarowałam lub "....zostały mi jedynie zdjęcia".




Serwetka ma 42cm średnicy. Zrobiłam ją na podstawie schematu z "Robótek ręcznych z 09.2004 (nr154). Szydełko 1,2 a kordonek MAXI. W tej serwetce pierwszy raz robiłam słupki popcornowe. Muszę przyznać - dają niesamowite wrażenie.

Zapomniałam napisać, że wczoraj byliśmy na grzybach - całe 45 minut. Nazbieraliśmy niewiele. Na dodatek rozegrała się istna wojna, co zrobić ze zdobyczą: zjeść w jajecznicy (ewentualnie w sosie), czy ususzyć. I mimo wielkiej ochoty na jajecznicę (tudzież sos), musiałam stać w opozycji i trzymać stronę suszenia, bo na święta nie mam nic. Nie wyobrażam sobie kapusty z grzybami bez grzybów a uszek w barszczu z farszem pieczarkowym. Dlatego (ta dam) po wielkich bojach - mamy jeden sznureczek podgrzybków :)